- Голоса:
Kawu - Текст песни Spojrzenie Ciszy
mrok goni ulice, niebo krzyk chcial stlamsic,
chmura jak widmo pojawiala sie nad nimi,
i po chwili znikala, zostawiajac z tylu ciemnosc linii,
ta jasnosc chwili dla nich tak bardzo istotna,
chcieli byc razem tak, razem tak do konca,
ten blady strumien szeptu, cieknacy po ich ustach,
ona tam stala w oknie, slychac krok jego buta,
i nikt nie wiedzial tego, co on planowal wtedy,
on sam nie wiedzial, wokol niej tylko szepty,
na niebie ta sama gwiazda wskazywala im droge,
po kilku nocach, nawet nie czuli ciezkich powiek,
ta magia posrod nich, ktora nie znala granic,
ona i on oboje zostali tam sami.
ref.
To co gdzies tam bylo,
dokladnie miedzy nimi,
to co w nich tam bylo,
roznili sie od innych.
I to spojrzenie,
oplatajace cisza,
nikt nie byl w stanie powiedziec nic,
ich usta nadal milcza.
Obudzilo sie spojrzenie po chwili nastala cisza,
to spojrzenie ktore dzialalo na nich jak heroina,
i nie wiedzial co ma zrobic, ona tam stala sama,
patrzyli w gwiazdy tak do bialego rana,
cos go trzymalo tam ale chcial pojsc do niej,
po nocach snily mu sie ich laczace dlonie,
ich laczace skronie i spojrzenie prosto w oczy,
i nie wazne czy noc, czy kolejny dzien sie konczyl,
on sam tam kroczyl sciezkami nieznanymi,
byl srodek nocy, jego usta zamilkly,
i szedl ta droga uwazajac ja za sluszna,
szelest lisci, a wokol czarne plotno,
ona tam stala nadal, krople na nia spadaly,
cisza ja otaczala, wciaz bila sie z myslami,
porywajacy wiatr zabral jej z glowy czapke,Kawu - Spojrzenie Ciszy - http://ru.motolyrics.com/kawu/spojrzenie-ciszy-lyrics.html
znow zapadl zmrok ona bala sie naprawde.
ref.
To co gdzies tam bylo,
dokladnie miedzy nimi,
to co w nich tam bylo
roznili sie od innych.
I to spojrzenie
oplatajace cisza,
nikt nie byl w stanie powiedziec nic,
ich usta nadal milcza.
Powieki opadaly, szepty nie daly spac,
tym mrokiem otaczani modlili sie do gwiazd ,
nieobliczalna cisza spojrzenia zakryl mrok,
jak by kilka razy, przebiegl im droge czarny kot,
stac sie jednoscia to jedyne ich marzenie,
oni, on i ona wokol nich ich czarne cienie,
i spekuluja swe uczucia i pragnienia,
udawana obojetnosc, ktorej tak naprawde nie ma,
suche liscie nad nimi, jak te wyschniete uczucia,
nie bylo sensu, tego w sercu nawet szukac,
ona chce go wysluchac, dac mu jedna szanse,
telefon milczy, moze spotykaja sie przypadkiem,
posrod blasku gwiazd i mroku na ulicach,
oni stali tam, dzielila ich tylko ulica,
i podazali niemym krokiem, topil sie asfalt,
zlapali sie za rece i poszli w strone swiatla.
ref.
To co gdzies tam bylo,
dokladnie miedzy nimi,
to co w nich tam bylo,
roznili sie od innych.
I to spojrzenie,
oplatajace cisza,
nikt nie byl w stanie powiedziec nic,
ich usta nadal milcza.